Kto przeciwstawi się laureatowi pokojowej nagrody Nobla ,który sądzi, że stał się równym Bogu.

 

 

Jak donosi Washington Post jutro USA napadną na Syrię. Bombardowania mają potrwać trzy dni. Trzy dni Apokalipsy dla milionów niewinnych ludzi.

Atak ma na celu zniszczenie następnego państwa na Bliskim Wschodzie, po Iraku, Libii i Tunezji.

 

Czym zasłużyły sobie te narody, ze spotyka je  taki los ?

Jedni nie chcieli uznać dominacji USraela inne tak jak Libia nie chciały pożyczać od Lichwy pieniędzy. Powód zawsze się znajdzie. Ten ostatni, syryjski, jest tak absurdalny, że nawet sprytne syjonistyczne media, zaprawione w takich praktykach, nie starają się go uwiarygodnić. Bo i po co ?

Kto przeciwstawi się laureatowi pokojowej nagrody Nobla ( celowo z małej litery…), który za nic ma cały świat i sądzi pewnie, że już stał się równym Bogu. Może decydować o życiu i śmierci milionów ludzi.

Jeden pocisk zrzucony na „wroga” kosztuje średnio ok. 1 mln $. Ale Amerykanie nie muszą się tym przejmować, odbiją sobie w łupach, amerykańskie firmy odbudują zniszczoną infrastrukturę (za pieniądze napadniętych  tubylców oczywiście) a przemysł dostanie nowe zlecenia i uzupełni arsenały.

 

Nikt nie upomni się o masakrowanych cywili, Rosja podobno dostała już intratną propozycję by się nie mieszać. Nihil novi sub sole…

USA stały się największym zagrożeniem dla świata, wliczając w to nawet „sojuszników”. Polityka amerykańska oparta podobno na demokracji stała się swoją własną karykaturą. Służy jedynie interesom imperialnym kompleksu militarnego i kolesi z Wall Streat.

 

Z gorzką ironią można powiedzieć, że sytuacja na Bliskim Wschodzie się klaruje.

Nie na darmo na fladze Izraela są dwie błękitne wstęgi.

Nil i Eufrat.